niedziela, 18 maja 2025

Dziś pomogłam sobie mówiąc: to też minie

A vibrant landscape depicting four seasons: spring flowers, summer beach, autumn leaves, and snowy winter. Words "To też minie" in the center convey a message of change.

Dzień
dobry, życie! Dziś przywitałam Cię westchnieniem, krzywą miną i… kubkiem niedobrej kawy. Serio, smakowała jak zemsta ekspresu za to, że nie odkamieniałam go od października. 😅

Ale nie o kawie ten post (choć... może kiedyś 🤔).
Dziś chcę opowiedzieć Ci, jak uratowało mnie jedno zdanie.
Takie, które ma siłę parującej herbaty w chłodny dzień i czułego „wszystko będzie dobrze” od wszechświata.

To zdanie brzmi:
To też minie.”

Brzmi jak banał? Taki, co go wypisują na kamykach, magnesach i memach z tęczą?
Okej – może tak.
Ale zanim przewrócisz oczami (tak jak ja to kiedyś zrobiłam), posłuchaj tej historii… 🌿


Przypowieść według Osho – o królu, który szukał prawdy 👑✨

Pewnego razu król poprosił swoich mędrców:

Trwa właśnie praca nad moim nowym pierścieniem. Będzie w nim jeden z największych diamentów, jakie posiadam. Chciałbym, żeby pod tym kamieniem ukryte było przesłanie – coś bardzo krótkiego, ale mądrego. Takiego, co pomoże mi w chwilach trudnych, gdy wszystko inne zawiedzie.

Mędrcy spojrzeli po sobie. Każdy z nich znał mnóstwo ksiąg, potrafili pisać długie traktaty, rozważania o świecie, życiu i bogach. Ale kilka słów, które miałyby prawdziwą moc? Z tym już było trudniej.

W pałacu od lat mieszkał też stary sługa – nie był zwykłym sługą. Znał króla od dziecka, można powiedzieć, że był dla niego jak ojciec. To właśnie do niego król zwrócił się z pytaniem – bardziej z ciekawości niż z nadzieją.

Starzec uśmiechnął się lekko:

Może i nie jestem uczonym, ale kiedyś, jeszcze za panowania twojego ojca, spotkałem w pałacu pewnego mistyka. Obsługiwałem go przez kilka dni i na koniec, w podziękowaniu, zostawił mi jedno zdanie. Powiedział, że kiedyś może się komuś bardzo przydać.

Sługa podszedł do złotnika, który tworzył królewski pierścień, i poprosił, by te właśnie słowa wygrawerował na jego wewnętrznej stronie – tak, by były niewidoczne dla nikogo poza królem.

Kilka dni później król odebrał gotowy pierścień i zobaczył grawerunek od środka. Nie czytał uważnie – starzec ostrzegł go:

Zajrzyj tam tylko wtedy, gdy wszystko inne zawiedzie. Gdy znajdziesz się w sytuacji bez wyjścia.

Minęło trochę czasu. W królestwie wybuchła wojna. Wróg był silniejszy i król musiał uciekać. Sam, na koniu, pędził przed siebie, gubiąc straż i wojsko, które zostało rozbite. Gdy dotarł do urwiska, za którym była przepaść – zrozumiał, że to koniec. Za nim słychać było galop wrogich jeźdźców. Przed nim – tylko skały i pustka.

Wtedy przypomniał sobie o pierścieniu. Zdjął go, zajrzał od wewnątrz i przeczytał wygrawerowane słowa:

To też przeminie.”

Nagle zapadła w nim cisza. Jego oddech się uspokoił, serce zwolniło. Czuł, że choć sytuacja wygląda beznadziejnie – ona też jest tylko chwilą.

I rzeczywiście – po chwili odgłosy pogoni ucichły. Wrogowie musieli stracić jego trop.

Król zdołał się ukryć, potem zebrać wojsko i po czasie – odzyskał swoje królestwo. Wjeżdżał do stolicy jako zwycięzca. Miasto świętowało, były tańce, muzyka, wiwaty. Ludzie klękali przed jego rydwanem.

Obok niego znów szedł ten sam stary sługa. Uśmiechnął się i szepnął:

Teraz też warto spojrzeć na pierścień.

Ale dlaczego? – zapytał król. – Teraz przecież jest dobrze. Wszystko się udało.

Właśnie dlatego. Mistyk powiedział mi, że te słowa ważne nie tylko w trudnych chwilach, ale też wtedy, gdy wszystko się układa. Bo i to kiedyś przeminie.

Król znów zajrzał do środka pierścienia. Te same słowa. To też przeminie.” I tym razem poczuł w sercu spokój – bez dumy, bez pychy. Była tylko wdzięczność.

Po latach, gdy był już starszy, król zapytał starego sługę:

Czy jest coś jeszcze, co ten mistyk ci powiedział?

Tak – odpowiedział starzec. – Powiedział, że wszystko przemija. I radość, i ból, i sukces, i porażka. Jedynie ty – ten, kto to wszystko obserwuje – trwasz naprawdę. Bądź świadkiem. Patrz, ale się nie przywiązuj. Nie utożsamiaj się z tym, co przychodzi i odchodzi. Bo to właśnie ty jesteś tym, co nie przemija.

I od tamtej pory król nosił swój pierścień nie tylko jako ozdobę, ale jako codzienne przypomnienie, że życie płynie… i że niezależnie od tego, co się dzieje – to też przeminie.

.


I tak wracamy do mojego dzisiejszego poranka… 🌀☕

Nie mam co prawda złotego pierścienia z wygrawerowanym przesłaniem (chociaż, przyznam, na Etsy widziałam cudne opcje 😍), ale mam to zdanie w głowie jak tatuaż na duszy:

To też minie.”

💣 Złość na bałagan w kuchni? Minie.
💔 Rozczarowanie własnym wyglądem o 7 rano? Minie.
💸 Niepokój o finanse? Tak. Też minie.
📢 Hałas, krzyki, chaos w domu? Oj, to na pewno minie.

I nagle… robi się luźniej. Nie dlatego, że problemy znikają magicznie – ale ja się nie przywiązuję do emocji jak glon do skały.
Pozwalam im przypłynąć. I odpłynąć.
Jak wszystko inne w tym świecie.


To działa też w drugą stronę 🎈

Bo wiesz co?
To, że teraz czujesz się piękna, zakochana w życiu, zainspirowana, wyspana i gotowa góry przenosić —
To też minie.

I dlatego warto to celebrować. Smakować każdą taką chwilę jak najlepszą malinę w sezonie 🍓
Bez odkładania szczęścia na później.
Bez "zasłużę sobie, to wtedy".


Moje przesłanie dla Ciebie dziś 🕊️

Jeśli masz ciężki dzień — oddychaj. Przypomnij sobie o pierścieniu. Albo zapisz sobie te słowa gdzieś, gdzie będziesz mogła/mógł na nie spojrzeć, gdy będzie trudno:

To też minie.”

I przeminie. Obiecuję.
Jak fala. Jak wiatr. Jak moda na brokatowe dresy z lat 90.


💌 Jeśli ten wpis sprawił, że poczułaś się lżej — zostaw komentarz, udostępnij albo po prostu wróć tu znów.
Bo ten blog jest trochę jak wirtualny pierścień — przypomnienie, że nie jesteś sama. Że życie płynie. Że wszystko się zmienia.
I że w tym szaleństwie można znaleźć spokój, śmiech i trochę kawy (nawet jeśli nieidealnej). ☕

Z pierścieniem w sercu i życiem w trybie offline i online,
Kasia 💖✨

Intricately engraved silver ring with ornate patterns rests on a soft pink cushion, illuminated by warm, glowing light, evoking a sense of elegance and mystery.

sobota, 17 maja 2025

18.05 Światowy Dzień Pieczenia vs Szczęśliwe Życie 🌍🍰

A beautifully decorated cake with pastel-colored roses and a teal ribbon. Words like "Wiara" and "Miłość" on pink labels convey a joyful tone.
Pieczmy
nasze życie z pasją!

18.05 obchodzimy Światowy Dzień Pieczenia 🎉, więc nie tylko mamy okazję popisać się naszymi umiejętnościami kulinarnymi, ale także pomyśleć o tym, jak pieczenie ciasta może być metaforą dla tworzenia szczęśliwego życia. Tak, dobrze przeczytaliście – pieczenie ciasta i pieczenie życia mają wiele wspólnego! Chcecie wiedzieć jak? Przekonajcie się! 😉

Pieczenie ciasta a pieczenie życia 🍰 vs. ❤️

Pieczenie to nie tylko kwestia wymieszania składników i umieszczenia ich w piekarniku. To także sztuka, która wymaga precyzyjnego planowania, cierpliwości i odrobiny intuicji. Podobnie jest z naszym życiem – potrzebujemy odpowiednich składników, by stworzyć coś, co będzie nas satysfakcjonować i dawać radość. I tak jak w kuchni, musimy też być gotowi na ewentualne porażki (bo czasem ciasto opadnie, prawda?). Ale kto by się poddawał po jednym nieudanym cieście? My też nie poddajemy się, kiedy życie nie idzie zgodnie z planem! 💪💫

Składniki do pieczenia szczęśliwego życia 🍰✨

Tak jak w pieczeniu, żeby nasze życie miało smak, potrzebujemy kilku kluczowych składników. W pieczeniu ciasta zawsze liczy się mąka, cukier, masło, ale co z życiem? Zamiast masła i mąki, oto moje propozycje na składniki, które sprawią, że Wasze życie nabierze smaku i pełni. 🧑‍🍳💖

1. Miłość – podstawowy składnik, bez którego życie się nie uda 💖

Miłość to jak cukier w cieście – po prostu musi być. Ale nie chodzi tu tylko o miłość do innych, ale też do samego siebie. Pamiętajcie, jeśli nie potrafimy pokochać siebie, to jak możemy dawać miłość innym? Miłość dodaje smaku naszemu życiu, sprawia, że codzienność staje się piękniejsza, a serce lżejsze. I nie zapominajmy – miłość jest jak ciasto drożdżowe, rośnie w miarę jak się karmi. Także pamiętajcie, żeby miłości nie żałować! ❤️💕

2. Radość – przyprawa, która dodaje życia smaku 🎉

Radość to przyprawa, która sprawia, że życie nie smakuje jak ciasto bez cukru. Radość jest tym, co dodaje energii nawet w najbardziej szarych dniach. I nie mówmy, że radość to coś, co pojawia się tylko w wielkich momentach – ona czai się wszędzie! W spojrzeniu na filiżankę ulubionej kawy ☕, w rozmowie z przyjacielem 💬, w uśmiechu dziecka 👶 (albo w tym, jak kot wygina plecy, bo znalazł nowe kartonowe pudło 🐱📦). Radość jest jak cynamon w szarlotce – wystarczy jej trochę, by wszystko nabrało charakteru. Czasem trzeba jej po prostu szukać w drobnostkach! 🌟

3. Wiara – bez niej nasze życie może być tylko zakalcem 🙏

Wiara to składnik, który daje nam siłę do działania, nawet gdy wszystko wydaje się iść pod górę. Kiedy nie wierzymy w siebie, nasze życie staje się jak zakalec – coś się nie udało, więc rezygnujemy. Ale wiara to coś, co sprawia, że nie przestajemy próbować. Każdy sukces w życiu to wynik wiary w to, że coś jest możliwe. Nawet jeśli ciasto nie wychodzi idealnie za pierwszym razem, wiara pozwala nam spróbować ponownie, w końcu wyjdzie perfekcyjnie! Wiara daje skrzydła, a czasami – jak szczypta drożdży 🍞 – sprawia, że życie zaczyna rosnąć w nieoczekiwany sposób. 💪

4. Szacunek – kluczowy składnik w każdej relacji 👏

Szacunek to jak sól w cieście – może nie widać go od razu, ale bez niego wszystko smakuje nijako. Szacunek do siebie i innych jest fundamentem każdej zdrowej relacji. Bez niego, jak można budować trwałe, pełne miłości więzi? Szacunek daje poczucie bezpieczeństwa, sprawia, że czujemy się zrozumiani i doceniani. To naprawdę taki składnik, którego nie można pominąć, bo bez niego życie staje się płaskie jak ciasto bez proszku do pieczenia 🧂. A kto chce żyć w świecie bez szacunku? 🙏💛

5. Odwaga – dla tych, którzy nie boją się wejść do piekarnika życia 🔥

Odwaga to składnik, który pozwala podejmować ryzyko i wychodzić ze strefy komfortu. Jeśli nigdy nie odważymy się spróbować czegoś nowego, nasze życie będzie jak ciasto w formie, które nigdy nie trafia do piekarnika 🥣. Odwaga to decyzja, by nie bać się błędów, bo bez nich nie ma rozwoju. Jeśli w pieczeniu możemy spróbować nowych smaków 🍒, to w życiu mamy tyle samo możliwości! Warto zrobić ten pierwszy krok, nawet jeśli nie wiemy, co nas czeka na końcu. 🍰

6. Cierpliwość – bo dobre rzeczy wymagają czasu ⏳

Cierpliwość jest jak czas pieczenia – nie ma skrótów. Każde ciasto, które chcemy, by wyszło perfekcyjnie, potrzebuje czasu, by dobrze się upiekło. Tak samo nasze życie. Czasem wszystko nie idzie tak szybko, jakbyśmy chcieli, ale to nic – warto poczekać, wszystko nabierze odpowiedniej konsystencji. W pieczeniu (i życiu) nie ma przyspieszonych metod – wszystko wymaga czasu. Więc nie stresujmy się, czekajmy cierpliwie na efekty naszej pracy! ⏳

7. Wdzięczność – bo życie to najlepsze ciasto, jakie możemy upiec 🙏🎂

A na koniec – wdzięczność! To składnik, który sprawia, że życie smakuje jeszcze lepiej. Kiedy jesteśmy wdzięczni za to, co mamy, zaczynamy dostrzegać piękno w małych rzeczach. Wdzięczność zmienia perspektywę – każdy dzień staje się cenniejszy, a życie pełniejsze. To jak posypanie ciasta cukrem pudrem 🍩 – nie musisz tego robić, ale tak bardzo poprawia smak! 🌸

Pieczenie życia – bądźmy szefami kuchni w naszym własnym życiu! 👩‍🍳👨‍🍳

Podobnie jak pieczenie ciasta, pieczenie życia to proces. Czasami trzeba poczekać, czasem coś zmienić, a czasem po prostu dodać więcej miłości i cierpliwości. Każdy dzień to szansa, by poprawić recepturę i stworzyć życie, które naprawdę nas zadowala. I pamiętajcie – życie nie musi być idealne, by było smaczne! Dajcie sobie szansę na próbowanie, eksperymentowanie i – co najważniejsze – cieszenie się każdym momentem. 🥳✨

Z okazji Światowego Dnia Pieczenia życzę Wam wszystkim, by Wasze życie było tak pyszne, jak najwspanialszy tort – pełne miłości, radości i wszystkich składników, które sprawiają, że smakuje najlepiej! 🎂💖🍰

Upieczmy wspólnie szczęśliwe życie! 🍰💫

A colorful kitchen scene with a cake topped with berries and white icing on a wooden table. Surrounded by baking ingredients, utensils, and vibrant decor.

czwartek, 15 maja 2025

Co robię, gdy czuję się przytłoczona?

Woman relaxing with coffee in a chair, surrounded by laundry and plants. Thought bubbles depict chaotic family and work life, balancing calm and chaos.
Czyli
życie po czterdziestce w wersji: „Jak to, dopiero środa?!”

Mam 40+ (i nie mówię tu o rozmiarze dżinsów, choć niestety i tu się zgadza…) – i jak wiele kobiet w tym wieku, noszę nie tylko większe spodnie, ale i większy bagaż emocjonalny. Praca, dom, dzieci, lista rzeczy do zrobienia na jutro, która ma już pięć stron i nadal rośnie. Żyję w świecie pełnym bodźców, obowiązków, zmian hormonów i prania, które mnoży się szybciej niż króliczki.

Życie potrafi być piękne, ale czasem przypomina stertę spraw do załatwienia, która szepcze z kąta: ogarnij się, kobieto”.

Zdarzają się dni, kiedy świat mnie przygniata. Wszystko jest „na już”, każdy czegoś chce, a ja mam ochotę zniknąć, wyjechać na bezludną wyspę. Albo chociaż do łazienki z zamkiem od środka. Z kubkiem kawy. I z ciszą, która nie pyta o obiad, faktury i zagubione zabawki.

Ale przez lata nauczyłam się, że przytłoczenie to nie wyrok. To sygnał. Jakby organizm krzyczał: Kasiu! Stop! Przeginasz, zwolnij!” Czasem ten krzyk jest głośny jak alarm przeciwpożarowy, a czasem to tylko cichy jęk gdzieś z tyłu głowy – taki, który łatwo zignorować. Ale nie warto.

Bo właśnie wtedy, kiedy to słyszę, sięgam po moje sprawdzone sposoby. Rytuały, małe rytmy, codzienne zaklęcia. Czasem banalne, czasem zaskakująco skuteczne.

Chcesz poznać moją tajemniczą broń na przytłoczenie? Czytaj dalej.
Ale ostrzegam – będzie szczerze, czasem zabawnie, czasem refleksyjnie.
Bo tak wygląda życie. Zwłaszcza po czterdziestce.

1. Oddycham. I nie mówię tu o „przeżyciu kolejnego dnia”

Mówię o świadomym oddechu. Gdy czuję, że przytłoczenie ściska mi klatkę piersiową, robię pauzę i:

  • Wdech: Akceptuję

  • Wydech: Odpuszczam

Proste? Tak. Skuteczne? Bardzo. A w tle, gdzieś w głowie, przewijają się słowa Ho’oponopono – cudownej hawajskiej metody oczyszczania emocji:
Kocham Cię. Przepraszam. Proszę, wybacz mi. Dziękuję.
Najczęściej powtarzam tylko „kocham Cię” i „dziękuję”. I to mi naprawdę pomaga wrócić do siebie. (O Ho’oponopono napiszę kiedyś więcej – to temat rzeka i złoto dla duszy.)


2. Piszę. Jakby miało mnie to uratować. Bo czasem ratuje.

Biorę zeszyt, notatkę w telefonie, cokolwiek. I piszę. Nie gramatycznie, nie mądrze, nie na pokaz. Piszę, żeby dać upust emocjom.

Czasem to wygląda tak:

Kasiu, jesteś zmęczona. Masz prawo. Nie wszystko musisz ogarniać. Jesteś dobra, nawet jak jesteś rozczochrana i zrezygnowana. To minie.”

To działa. Serio. Pisanie do siebie to jak przytulenie duszy. I kosztuje mniej niż kawa na mieście.


3. Szydełkuję, prasuję albo... sprzątam

Brzmi nudno? Być może. Ale to medytacja w ruchu.

Gdy dłonie coś robią, a głowa może sobie odpocząć, zaczyna się magia. Szydełkuję kwadraciki, prasuję górę prania albo układam pluszaki mojego syna w idealne rządki (które i tak za chwilę będą wszędzie – ale to nieistotne).

Ważne, że na chwilę wraca spokój. I poczucie, że nad czymś jednak mam kontrolę. Nawet jeśli to tylko układ kolorów w kocu.


4. Oglądam zwierzaki w internecie. Tak, dobrze przeczytałaś – to naprawdę działa.

Nie żartuję. Czasem spędzam czas na oglądaniu filmików, które wywołują u mnie salwy śmiechu (często do łez). Koty, które próbują zmieścić się w pudełkach 10 razy za małych, papugi śpiewające w rytm muzyki, czy pandy, które toczą się po trawie jak ja w niedzielę rano, kiedy z trudem opuszczam łóżko – te proste rzeczy potrafią rozładować napięcie.
Śmiech to najlepsza terapia – a zwierzęta przypominają mi, jak cudowne potrafią być najzwyklejsze chwile w życiu.

5. Powtarzam sobie, że to minie

Wiem, wiem. To banał. Ale banały prawdziwe. Każdy stan, nawet ten najczarniejszy, ma swój koniec.

Mówię sobie:
To tylko chwila. Przejdzie. Jak burza. Jak PMS. Jak ten kubek, który spadł i się rozbił – też już po nim.”

To pomaga nie brać wszystkiego tak bardzo do siebie. I daje mi siłę, by iść dalej. Choćby o centymetr.


6. Zamieniam chaos w coś, co ma sens

Kiedy czuję się przytłoczona, pytam siebie:
Po co to wszystko? Co z tego dobrego może się narodzić?”

Nie zawsze znajduję odpowiedź od razu. Ale czasem właśnie te trudne dni uczą mnie najwięcej o sobie. O tym, co ważne. Co mogę odpuścić. Co chcę zmienić.

I choć nie zawsze mam wpływ na wszystko – mam wpływ na to, co z tym zrobię. A to już bardzo dużo.


7. Taniec i śpiew – moja terapia bez recepty

Kiedy czuję, że świat mnie przytłacza, zamykam drzwi, włączam muzykę i... ruszam w swój własny koncertowy tour – po kuchni, salonie albo między koszem na pranie a lodówką. Tańczę jak nikt nie patrzy (bo nikt nie patrzy – i dobrze), śpiewam głośno, choć… cóż, moje dzieci twierdzą, że „jęczę”. Podobno wydobywa się ze mnie dźwięk nie do końca ludzki – ale nie szkodzi. W podstawówce naprawdę potrafiłam śpiewać, serio! Miałam głos jak aniołek z jasełek. Gdzieś po drodze ten aniołek chyba zasnął – i jakoś nie mogę go zbudzić, choć bardzo bym chciała.

Ale to nie ma znaczenia. Bo w tych chwilach, kiedy śpiewam i tańczę tylko dla siebie, nie chodzi o jakość dźwięku, tylko o jakość emocji. To jest mój sposób na zrzucenie z siebie napięcia, stresu i całej tej codziennej spiny. Taniec rozluźnia ciało, śpiew oczyszcza duszę. I choć nie dostanę owacji na stojąco, to daję sobie sama największy prezent – kilka minut bycia radosną, swobodną i autentyczną.


Na koniec…

Nie jestem ideałem. Nie mam na wszystko gotowych rozwiązań. Ale mam jedno: wytrwałość. I serce, które – choć czasem zmęczone – wciąż chce się dzielić tym, co działa.

Jeśli Ty też masz takie dni, że masz ochotę wszystko rzucić i wyjechać na przykład w Bieszczady (albo przynajmniej do łazienki na 10 minut samotności) – to wiedz, że nie jesteś sama.

Zaparz sobie herbatę. Albo kawę z cynamonem. I oddychaj:

Wdech: Akceptuję
Wydech: Odpuszczam

Jesteś w dobrym miejscu. Nawet jeśli dziś czujesz się zagubiona.

A jeśli ten wpis Ci pomógł – zostaw komentarz. Albo wróć za kilka dni. Może znów znajdziesz tu coś, co sprawi, że ten świat będzie choć odrobinę lżejszy.

Ściskam,
Kasia z „life 40 plus” 💛

Co mi pomaga nie bać się zmian

Zmiany. Ach, te zmiany… Z jednej strony wszyscy wiemy, że są nieuniknione – przecież życie to nie wygodna kanapa, na której można się rozł...