Kiedyś naprawdę wierzyłam w idealny moment.
Ten cudowny, mityczny dzień, w którym:
☀️ Obudzę się wypoczęta,
💃 Będę piękna, szczupła i zmotywowana,
💰 Na koncie pojawi się niespodziewana fortuna,
🏡 Dom będzie pachniał lawendą i porządkiem (a nie przypalonym tostem),
🥗 A lodówka będzie pełna zdrowych rzeczy, które same się zrobią.
I wtedy – O TAK! – dopiero wtedy miałam zacząć:
✨ zmieniać swoje życie,
✨ rozwijać się,
✨ spełniać marzenia,
✨ jeść brukselkę bez cierpienia,
✨ i tańczyć w salonie jak Beyoncé (Single Ladies w skarpetkach – wiadomo 🧦).
Ale zgadnij co?
📆 Ten dzień NIGDY nie przyszedł.
I… dzięki Bogu! 🙏
🎈 Idealny moment? To mit.
Urban legend.
Jak potwór z Loch Ness 🐉 albo dieta cud, po której nie wraca się do chipsów.
Czekamy:
👉 „Jeszcze tylko dzieci podrosną…”
👉 „Jeszcze tylko schudnę…”
👉 „Jeszcze tylko posprzątam ten pokój z pierwotną dżunglą…”
Aż w końcu życie przelewa się przez palce jak rozlany jogurt.
A przecież…
💬 „Jutro, Alicjo, nigdy nie nadchodzi. Bo kiedy jutro staje się dzisiaj, masz nowe jutro.”
— Alicja w Krainie Czarów
💥 Aż w końcu coś pękło
Nie w sensie dramatycznym (chociaż guzik od dżinsów był blisko 🫣), ale w środku.
Zrozumiałam:
🚫 Że życie to nie próba generalna.
✅ Że lepiej zacząć nieidealnie niż wcale.
☕ Że nawet z piżamą, tłustymi włosami i kawą z mikrofalówki – mogę coś dla siebie zrobić.
I zaczęłam.
Bez planu. Bez filtra. Bez „później”.
Z tym, co miałam:
📱 telefon bez pamięci,
🧠 głowę pełną obaw,
🫖 i kubek herbaty z wczoraj (nie pytaj).
ALE WYSTARTOWAŁAM 🚀
😅 Jak Bridget Jones… tylko z mniejszą ilością wina (albo i nie 🍷)
Bridget była nieidealna. I właśnie dlatego ją KOCHAMY 💕
Popełniała błędy, robiła głupoty, miała dramaty – i żyła.
Kochając, próbując, wstając po porażkach.
Ja?
Zaczęłam pisać.
Zaczęłam się ruszać.
Zaczęłam mówić „tak” sobie, zanim ktoś inny to zrobił.
Nie wtedy, gdy miałam czas – tylko gdy zrozumiałam, że go TRACĘ.
🤓 Ciekawostka z życia i wszechświata:
🧠 Nasz mózg KOCHA rutynę – nawet jeśli ta rutyna nas unieszczęśliwia.
Dlatego tak trudno wyjść z utartego schematu.
Ale wystarczy jedno „dziś zrobię to inaczej” – i tworzysz NOWĄ ŚCIEŻKĘ neuronową.
Jak nową drogę w lesie 🌲.
Najpierw niepewnie, ale potem idziesz nią coraz pewniej.
I nagle: wow, JESTEM INNĄ OSOBĄ.
✨ Cytat, który stawia mnie do pionu:
„Nie musisz widzieć całych schodów, żeby zrobić pierwszy krok.”
— Martin Luther King Jr. 🧡
I tak – można zacząć z miejsca, gdzie jesteś.
Z sercem zmęczonym, ale bijącym.
Z marzeniami zakurzonymi, ale żywymi.
🎵 A jeśli szukasz soundtracku do nowego rozdziału?
Posłuchaj:
🎶 "Unwritten" – Natasha Bedingfield
(„Feel the rain on your skin, no one else can feel it for you…”)
Serio. Nie raz płakałam przy tym utworze… a potem wstałam. I działałam 💃
✅ Co robię teraz, zamiast czekać?
🟡 Zaczynam dzień od „dziś pomogę sobie…”
🟡 Tańczę przy sprzątaniu (nawet jeśli mop ma lepsze ruchy niż ja)
🟡 Robię coś małego. Ale dla SIEBIE. Codziennie.
Bo wiem, że:
🚫 „Później” może nie nadejść.
✅ A TERAZ jest pełne mocy.
🔥 Twój czas też jest TERAZ
Nie musisz:
❌ być gotowa,
❌ mieć wszystko ogarnięte,
❌ wyglądać jak z Pinteresta.
Wystarczy, że jesteś.
I chcesz.
I zrobisz pierwszy krok – nawet mini.
🧡 Zrób dziś coś dla siebie.
👉 Wypij kawę na spokojnie.
👉 Zrób 5 minut spaceru.
👉 Zaśpiewaj głośno piosenkę, którą kochałaś w liceum.
👉 Albo napisz mi w komentarzu, co ZROBISZ DZIŚ – zamiast czekać na „idealny moment”.
Bo, kochana…
🌸 TY jesteś tym momentem. 🌸
Z uśmiechem i kubkiem kawy (z cynamonem 😏),
Kasia ☕💖