poniedziałek, 30 czerwca 2025

Czego nauczyłam się o sobie odkąd zostałam mamą dziecka z Autyzmem?

A smiling woman holds a pink pig plush toy and embraces a boy holding a tablet. Above, hearts, a planet, and stars convey warmth and connection.
Zanim zostałam mamą mojego cudownego chłopca, miałam pewien obraz siebie: kobiety, która ma swoje plany, marzenia, listy do odhaczenia i jakieś tam wyobrażenie, jak będzie wyglądało macierzyństwo. Wiecie… te wszystkie scenariusze z filmów: dzieci biegające po łące, mama z kubkiem kawy, wszystko cicho i spokojnie. No cóż – rzeczywistość zrobiła z moich wyobrażeń puzzle, które teraz codziennie układam od nowa 😉🧩

Odkąd dowiedziałam się, że mój synek – Konrad, dziś już 11-latek – jest w spektrum autyzmu, rozpoczęła się najważniejsza podróż mojego życia. I nie, nie mam tu na myśli wyprawy na Bali z jogą o wschodzie słońca, tylko prawdziwą szkołę życia.

🎮 Gdzie są moje skarpetki? W Robloxie.

Mój syn ma niezwykle rozwiniętą pamięć. Potrafi wymienić wszystkie państwa świata wraz ze stolicami, zna planety, księżyce i trajektorie ich ruchu lepiej niż ja wiem, gdzie mam klucze od domu.

Jego pasją są gry – szczególnie Roblox Piggy i Geometry Dash.

W Piggy tworzy swoje własne światy, inspirując się youtuberami. Buduje, eksperymentuje, zna wszystkie postacie, dialogi i poziomy. Dla mnie to czarna magia, ale dla niego – naturalne środowisko 🕹️.

Geometry Dash to z kolei wyzwanie logiczno-zręcznościowe – skakanie w rytm muzyki przez przeszkody. Dla mnie stres, dla niego relaks. Ogląda, analizuje, uczy się od innych graczy i… tworzy własne wersje poziomów. Takie małe dzieło sztuki w pikselach.


🧠 Mistrz logiki, ale… nie pytaj o rozkład autobusów

Mój synek kocha rutynę. Plan dnia daje mu poczucie bezpieczeństwa – wszystko musi mieć swoje miejsce i czas. Każda zmiana to potencjalny chaos, który może wywołać napad złości lub niepokój. Dlatego ja – jego mama – stałam się… organizatorem, planistką, przewodnikiem i czasami nawet pogodynką, bo każda zmiana w pogodzie też potrafi wybić z równowagi.

Nie znosi hałasu. Krzyk dzieci to dla niego tortura, dlatego nosi specjalne słuchawki wygłuszające, które pomagają mu funkcjonować w zatłoczonych lub głośnych miejscach. A kąpiele i szkoła? Eee… powiedzmy, że to są tematy z kategorii „duże negocjacje” 😅


🍎 Co dziś na obiad? Dokładnie to samo co wczoraj.

Jedzenie to osobna historia. Mamy swoje stałe dania i zestawy, z których ciężko zboczyć choćby o milimetr: pizza, spaghetti, rosołek i niezastąpiony Yorkshire pudding z sosem kurczakowym. Do tego obowiązkowo sok jabłkowy – niech się schowają smoothie i modne herbatki!

Z warzyw akceptowalny jest ogórek i pomidor 🥒🍅.
Z owoców – wielka miłość do truskawek i arbuza 🍓🍉.
Jajka? O nie. One nie istnieją. One są banitami w naszym domu.

Próbujemy wprowadzać nowe potrawy, ale… idzie jak po grudzie. Z oporem. Czasem muszę używać dyplomacji godnej ONZ-u, by choć spojrzał na coś innego. Ale się nie poddajemy!


🌊 Kiedy złość przychodzi… mówię w myślach: Kocham Cię

Zdarzają się momenty, kiedy emocje go zalewają. Napady złości, frustracji, smutku – czasem tak silne, że trudno mu je znieść, a jeszcze trudniej zrozumieć.

I wtedy wchodzę ja – z całym zestawem technik, które działają bardziej na mnie niż na niego, ale dzięki nim… przetrwamy.

Jednym z moich osobistych kotwic w tych trudnych chwilach jest praktyka Ho’oponopono – hawajska metoda oczyszczania relacji, emocji i myśli. Gdy jest naprawdę ciężko, siadam w ciszy (albo stoję, albo robię makaron – wiadomo, jak jest) i w myślach powtarzam:

„Kocham Cię. Przepraszam. Wybacz mi. Dziękuję.”

Albo tylko jedno zdanie:
„Kocham Cię” – jak mantra, jak most pomiędzy moim sercem a jego światem.

Czasem, kiedy on krzyczy, a ja nie mogę nic zrobić, tylko być przy nim – właśnie to trzyma mnie w spokoju.


🧘‍♀️ Jak ja sobie radzę?

Nie jestem robotem. Bycie mamą dziecka z autyzmem to ogromny dar, ale też ogromna odpowiedzialność. Mam też swoje chwile zwątpienia, zmęczenia, frustracji.

Dlatego:
✨ Praktykuję wdzięczność – codziennie zapisuję 3 rzeczy, za które jestem wdzięczna.
✨ Oddycham głęboko, kiedy czuję napięcie (nawet jak jestem w Tesco między półką z mlekiem a makaronem).
✨ Puszczam muzykę i tańczę w kuchni – czasem sama, czasem z synem.
✨ Mówię do siebie czule. Serio. „Kasiu, dobrze Ci idzie. To był trudny dzień, ale dałaś radę.”


💙 Największa lekcja?

Nauczyłam się, że miłość to nie są słowa na kartce.
To:
• wstawanie o 6 rano, kiedy wiesz, że dzień może być ciężki,
• wycieranie łez (jego i swoich),
• robienie tego samego obiadu 15. dzień z rzędu,
• odpuszczanie, kiedy inni mówią „musisz”,
• szukanie strategii, gdy wszystko się sypie.

I mimo że nie zawsze jest łatwo, wiem jedno:
💫 Jestem silniejsza niż kiedykolwiek myślałam.
💫 Mój syn uczy mnie więcej, niż ja mogłabym nauczyć jego.
💫 I choć często jest trudno – nie zamieniłabym tej drogi na żadną inną.


Jeśli jesteś mamą, tatą, babcią, sąsiadką czy po prostu kimś, kto zna dziecko w spektrum – wiedz, że każdy krok, każda chwila, każda drobna poprawa to sukces.

I pamiętaj: „Kocham Cię” działa cuda. Czasem tylko w nas. Ale to już bardzo dużo 💙

Czego nauczyłam się o sobie odkąd zostałam mamą dziecka z Autyzmem?

Zanim zostałam mamą mojego cudownego chłopca, miałam pewien obraz siebie: kobiety, która ma swoje plany, marzenia, listy do odhaczenia i jak...